Dlaczego odjazdowe? Sami zobaczcie jak wyglądał nasz porządek dnia:
- Ponieważ to od jazdy (na nartach J) zaczynał się prawie każdy dzień na naszym obozie w Wiśle, który odbył się w dniach od 29 stycznia do 3 lutego 2023 r. Wzięło w nim udział 45 dzieci i młodzieży wraz z wykwalifikowaną kadrą wychowawców.
- „Jazda, jazda” – poganiał nas po śniadaniu (o 7:30) nasz opiekuńczy kierownik – ks. Paweł Centnar, częstując przy tym dodającymi energii na stoku słodkimi przekąskami.
- O zdrowie i dobre samopoczucie dbała zawsze uśmiechnięta troskliwa Pani Ania.
- Potem wyjazd na Stację Narciarską Cieńków, samodzielne przygotowanie siebie i sprzętu narciarskiego do szusowania – ogarnianie siebie jest odjazdowe!
- Zjazd za zjazdem w odpowiedniej dla siebie grupie: opornych, początkujących, średniozaawansowanych, pewnych swych umiejętności – w odjazdowych, widocznych z daleka salosowych koszulkach.
- Następnie przerwa na rozgrzewającą herbatkę, frytki lub gofra i jazda dalej na stok! I tak do obiadu.
- Po obiedzie zazwyczaj miał miejsce zjazd energetyczny, dlatego konieczny był odpoczynek, po którym można było nawiązać kontakt ze światem, używając swoich telefonów komórkowych
- Uczestnicy obozu mogli przez całe 5 dni skupić się głównie na aktywnym odpoczynku na stoku, na basenie oraz oddać się budowaniu relacji z rówieśnikami w realu. Opiekunowie zagwarantowali im detoks od telefonów – to dopiero niezła jazda! – udostępniając im je jedynie na 1-1,5 godziny, właśnie po obiedzie.
- Druga połowa dnia mijała na wzajemnej integracji podczas gier i zabaw w świetlicy, podczas tomboli (Salezjańskie bingo z nagrodami), karaoke, seansu filmowego czy spacerów do centrum lub do sklepu – już bez pośpiechu
- Najwytrwalsi narciarze mogli późnymi popołudniami skorzystać z tak zwanej „nocnej jazdy” na stoku.
- Potem wjeżdżała kolacja
- Posiłki były dla nas zawsze okazją do wspólnej modlitwy.
- Codziennie istniała także możliwość spowiedzi i uczestnictwa we Mszy Świętej o godzinie 16:00, w ośrodku, który zamieszkiwaliśmy – odjazd, nie!?
- Toaleta wieczorna szła sprawnie dzięki hotelowym warunkom (łazienki w pokojach) – było więc sporo czasu na rozmowy do snu.
I w tym odjazdowym tempie ani się obejrzeliśmy i już wsiedliśmy do autobusu, z Panem Staszkiem za kierownicą, w drogę powrotną do Krakowa, gdzie czekali stęsknieni Rodzice. Dzieci podziękowały im za ich pracę i starania, dzięki którym mogły uczestniczyć w wyjeździe.




















































































































































